Jak na walkę z szajką działającą „wspólnie i w porozumieniu”, to się prokuratura nie spieszyła.
– Bo nie chodziło o ściganie przestępców, tylko o odwrócenie uwagi od niewygodnego dla władzy tekstu. O postawieniu zarzutów w sprawie PKP Cargo prokuratura zdecydowała niedługo po tym, jak „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł o dwóch wieżach Kaczyńskiego. Byli członkowie zarządu PKP Cargo zostali zatrzymani dwa tygodnie później. Za sprawę sprzed czterech lat wyciągano ich rano z domów, wieziono na przesłuchania. Dwa dni później sąd nie zgodził się na aresztowanie członków zarządu PKP Cargo, uznając wnioski prokuratury za „oczywiście bezzasadne”. W przypadku rady nadzorczej zarzuty stawiano już w bardziej pokojowy sposób, bez spektakularnych zatrzymań. Poszło o zakup czeskiej spółki AWT przez PKP Cargo. – Najpierw dokonaliśmy prywatyzacji PKP Cargo. A właściwie nie, bo gdyby to była prawdziwa prywatyzacja, to dziś nie byłoby tam ludzi „dobrej zmiany”. A myśmy zachowali kontrolę państwa nad spółką i sprzedaliśmy przez giełdę 67 proc. akcji w średniej cenie 70 zł. Kiedy kupiliśmy AWT, kurs akcji osiągnął historyczny szczyt, ponad 92 zł. Dziś to poniżej 10 zł. Miesiąc po zakupie AWT PKP Cargo zdrożała o 300 mln zł, tak rynek ocenił tę transakcję. My zarobiliśmy na sprzedaży części akcji PKP Cargo ponad 2,1 mld zł. Dzisiaj cała spółka wyceniana jest na giełdzie na mniej niż 450 mln zł. To pokazuje skalę degrengolady, jaka się tam zdarzyła.
Więcej:
https://www.newsweek.pl/biznes/jakub-karnowski-o-sledztwie-w-sprawie-pkp-cargo-rozmowa/swymrbn